Jeśli jesteś miłośnikiem humoru, prawdopodobnie słyszałeś już wiele dowcipów o Bacy. Postać Bacy, znana również jako Jasio czy Kowalski, stała się ikoną polskiego humoru i jest częstym bohaterem dowcipów. Oto kilka zabawnych anegdotek o Bacy, które rozśmieszą każdego.
Baca poszedł do spowiedzi, klęknął w konfesjonale, ale coś nie może słowa z siebie wydusić, to ksiądz zaczyna go ciągnąć za język:
– Baco, pijecie?
Baca milczy.
– Baco, pijecie? – pyta ponownie ksiądz.
Baca wciąż nic.
– Baco, no powiedzcie, pijecie? – pyta klecha ponownie.
– Jak mos to polej, bo jak pizna w ta budka, to się rozpadnie.
Baca spotyka na swej żmudnej drodze gąsienice. Bierze ją do ręki, patrzy na nią kontem oka i pyta się:
– Jak trafić do mej bacówki?
– A jak na Halę Gąsienicową?
Baca okradł bank, schował się w krzakach i liczył kasę. Przyłapuje go policja i mówi:
– Stać policja.
A na to Baca:
– Nie, nie sam sobie police.
Leży goły baca na łące. Przechodzi turysta i pyta:
– Baco, co robicie?
– Konia pasę.
Spotyka się w knajpie dwóch górali, a ponieważ jeden z nich niedawno się ożenił, to drugi pyta się go jak mu poszło w noc poślubna.
– Ano, Stasiu, normalnie. Jak weszliśmy do sypialni to się rozebrałem, żeby se psiakrew nie pomyślała, że się jej wstydzę. Potem dałem jej w gębę, żeby sobie nie pomyślała, że jej się boję. Na sam koniec sam
się zaspokoiłem, żeby se psiakrew nie pomyślała, że jej potrzebuję.
Bacę zaproszono w karnawale na bal przebierańców. Znajomi pytają go za co się przebierze?
– A za łoscypka.
– A jak to baco, za oscypka?
– A siądę se w kąciku i będę śmierdział.
Dwóch górali postanowiło sprawdzić ile ludzi jest w knajpie w Żywcu. Uradzili, że jeden będzie wyrzucał gości, a drugi liczy. Tak tez zrobili.
Słychać brzęk tłuczonego szkła, okrzyk ”O Jezu” a góral liczy:
– Roz,
Znowu okrzyk i:
– Dwa.
W pewnym momencie brzęk i wylatujący mówi:
– Teroz nie licz bo to jo.
Wchodzi Baca do sklepu w Krakowie i pyta:
– Jes kiełbasa?
– Jest, beskidzka.
– Bes cego?
Do Pewex- u przyszedł z wiaderkiem góral:
– Pani, han co to za flaska?
– Francuski koniak.
– Loć!
– Proszę bardzo.
– A hanta flasysia pikno mi się widzi.
– To jest najlepsze wino portugalskie ’Porto’.
– Loć. A hanta?
– Polski spirytus.
– Dużo loć. Za to sycko kielo płacem?
– Dwieście pięćdziesiąt dolarów.
– Wyloć!
Do bacy przychodzą koledzy. Nagle pytają się:
– Baco, co tak u ciebie cuchnie?
– Chwileczkę. Więc tak. Są dwie możliwości: Albo nie domknąłem obory albo moja stara się nie przykryła.
Baca pyta w sklepie:
– Jest kiełbasa beskidzka?
– Bez cego?
Na rynku w Nowym Sączu Baca wymachuje szmatą na długim kiju. Ceper pyta go:
– Co wy Baco robicie?
– Żyrafy przeganiom.
– Przecież w Nowym Sączu nie ma żyraf.
– No widzicie!
Baca siedzi sobie na chodniku i przychodzi do Niego facet.
– Co robisz Baco?
– A no ino siedzę?
– A co robisz jak masz wolny czas?
– Myślę i siedzę.
W Zakopanem na Krupówkach baca zobaczył cepra. Podchodzi do niego, chwyta się za głowę i godo:
– Aleś się chłopie postarzoł!
– A my się znamy? – pyta ceper.
– Ni!
– To skąd wiecie, że się postarzałem?
Na to góral:
– No przeca widzę!
Siedzi baca na przyzbie i robi klatki. Zrobił już dużo, a każda ma inny rozmiar. Idzie drugi baca i pyta:
– Co wy tak kumie klatki robita?
A baca odpowiada:
– A bo syn z wojska pisał, że syfa złapał. Ino nie napisoł jak duży!
Rozmawiają dwaj górale w Zakopanem:
– Cysc Baca. Coś ty taki smutny?
– Bo walnąłem Jasia synecką.
– A tam się psejmujes. Wołową cy wieprzową?
– Wąskotorową.
Baca pyta w sklepie:
– Jest kiełbasa beskidzka?
– Bez cego?1112Dowcip #25503. Baca pyta w sklepie w kategorii: „Śmieszne żarty o Bacy”.
Na rynku w Nowym Sączu Baca wymachuje szmatą na długim kiju. Ceper pyta go:
– Co wy Baco robicie?
– Żyrafy przeganiom.
– Przecież w Nowym Sączu nie ma żyraf.
– No widzicie!914Dowcip #8833. Na rynku w Nowym Sączu Baca wymachuje szmatą na długim kiju. w kategorii: „Dowcipy o Bacy”.
Baca siedzi sobie na chodniku i przychodzi do Niego facet.
– Co robisz Baco?
– A no ino siedzę?
– A co robisz jak masz wolny czas?
– Myślę i siedzę.125Dowcip #18701. Baca siedzi sobie na chodniku i przychodzi do Niego facet. w kategorii: „Śmieszny humor o Bacy”.
W Zakopanem na Krupówkach baca zobaczył cepra. Podchodzi do niego, chwyta się za głowę i godo:
– Aleś się chłopie postarzoł!
– A my się znamy? – pyta ceper.
– Ni!
– To skąd wiecie, że się postarzałem?
Na to góral:
– No przeca widzę!713Dowcip #16367. W Zakopanem na Krupówkach baca zobaczył cepra. w kategorii: „Śmieszne kawały o Bacy”.
Siedzi baca na przyzbie i robi klatki. Zrobił już dużo, a każda ma inny rozmiar. Idzie drugi baca i pyta:
– Co wy tak kumie klatki robita?
A baca odpowiada:
– A bo syn z wojska pisał, że syfa złapał. Ino nie napisoł jak duży!107Dowcip #17361. Siedzi baca na przyzbie i robi klatki. w kategorii: „Śmieszne żarty o Bacy”.
Rozmawiają dwaj górale w Zakopanem:
– Cysc Baca. Coś ty taki smutny?
– Bo walnąłem Jasia synecką.
– A tam się psejmujes. Wołową cy wieprzową?
– Wąskotorową.
– Baco, co pijecie, wódkę, wino?
– No i piwo!
Turysta pyta Bacę:
– Baco, czy wy przeżyliście w tej wiosce całe życie?
– Na razie jeszcze nie.
Zmarznięty w czasie śnieżycy turysta puka do bacówki. Otwiera baca.
– Macie baco coś do jedzenia?
– Niii!
– To może chociaż wrzątek macie?
– Mom ino zimny.
Siedzi Baca nad rzeczką z lusterkiem i moczy się w wodzie. Nagle podchodzi turysta i pyta się:
– Baco? Co wy robicie z tym lusterkiem w wodzie?
– Łowia ryby.
– A jak wy łowicie te ryby?
– Postawicie panocku fkasecka o zdradza sekret.
No to turysta poszedł do sklepiku i za godzinkę jest znowu u Bacy.
– No Baco, jak się to robi?
– A wiec tak: musicie czekać na silny promień słońca. Jak się pojawi to lusterkiem go odbić i rybce po łockach.
– I co? Złowiliście już coś Baco?
– Na razie nie ale dwie flasecki dziennie są.
Idzie pani z miasta na Gubałówkę, ale nie wie, która godzina. Widzi Bacę miotającego gnój i nie wie jak się go spytać o godzinę. Myśli czy proszę pana czy góralu.
– Panie gnojarzu, która godzina? – pyta w końcu.
Baca spojrzał w niebo, potem na cień padający od wideł i też nie wiedział jak odpowiedzieć czy proszę pani, czy lasko… Więc mówi:
– Dwunasta ty k*rwo z miasta!
Stary Baca postanowił odwiedzić wdowę. Puka wieczorem do jej chaty:
– Kto tam? – pyta wdowa.
– Stasek Gąsienica od Krzeptowskich z Gubałówki. – odpowiada Baca.
– Wejdźcie, tylko niech ostatni z was zamknie drzwi.
Do bacy podchodzą turyści:
– Baco, dojdziemy tą drogą na Morskie Oko?
– Jasne,prościutko tylko idżcie.
Gdy turyści odeszli Baca mówi sam do siebie.
– Przecie ziemia jest okrągła.
Syn Bacy wrócił z wojska i Baca zaczyna szukać mu kandydatki na żonę. Poszedł do sąsiedniej wsi, a gdy wrócił, oznajmia synowi:
– Znalazłem Ci narzeczoną.
– Ładna?
– Jeszcze jak! Żebyś Ty widział, jak szybko potrafi widłami słomę zrzucić z furmanki!
Juhas pyta Bacy czy coś wie na temat teorii względności Einsteina.
– Oczywiście.
– Ja jej nie rozumiem. Moglibyście mi ją wytłumaczyć?
– Oczywiście.
– Tam chodzi o to, że niby to samo, a jednak nie to samo.
– No! Na przykład jakbyś mi wsadził nos w dupę to ja bym miał nos w dupie i Ty byś miał nos w dupie. I to jest ta względność.
Młody baca wraca późną jesienią z owcami z hal strasznie zdenerwowany. Złości się, przeklina. Pyta go się więc gaździna:
– Co się stało Baco?
– A kożuszek żem zgubił.
Zaczynają razem poszukiwania, a kożucha jak nie ma, tak nie ma.
Minęła zima i czas znów iść z owcami na hale. Młody baca cieszy się bo będzie miał okazję wykąpać się po drodze w pobliskim potoku. Gaździna wyprowiantowała go, pożegnała i baca wyruszył na hale. Nie minęło jednak 10 minut jak młody baca wraca do domu z promiennym uśmiechem na ustach. Gaździna zdziwiona pyta:
– A coś taki szczęśliwy? Kupałeś się?
– Ni?
– A dlaczego?
– Bo chciałem powiedzieć, ze kozusek zem znalozł.
– A gdzie był?
– A pod kosulom.
Idzie ulicą Baca i policjant, obok biegnie pies. Policjant mówi:
– Baco, wasz pies biegnie za wami. Weźcie go na smycz!
– Eee, to nie mój.
Idą dalej, policjant znów mówi:
– Baco, weźcie psa na smycz!
– Eee, dyć się on do mnie tak przyczepił jak i wy!
Bacowa budzi swojego męża w środku nocy.
– Antoś, wsza mi chodzi po plecach, złap ją i zabij.
– Zapal światło. – doradza zaspany baca. – Jak Cię zobaczy, to sama zdechnie ze strachu.
Siedzi sobie Baca i pilnuje wyciągu krzesełkowego. Siedzi, turyści jeżdżą, wszystko spokojnie. Nagle Baca wstał i wyłączył wyciąg. Turystami bujnęło. Wiszą. Co sprytniejsi zleźli z wyciągu po słupach i lecą do Bacy:
– Baco, Baco, co robicie? Zimno jest, tamci pozamarzają, puśćcie ten wyciąg!
– Nie puszczę!
– Dlaczego?
– Po ktoś powiedział do mnie ”Ch**u”!
– Baco, niemożliwe, tu jest dużo turystów z zagranicy, pewnie powiedział ”How do You do”, czyli jak się macie!
– A może… dobrze, puszczę wyciąg.
Baca puścił wyciąg i siedzi. Mruczy pod nosem:
– Chałdujudu… Może i tak… ale dlaczego ”w du*ę je**ny”?
Pewien turysta po całym dniu wędrówki poszedł do góralskiej knajpy. Był bardzo zmęczony i pragnął sobie gdzieś usiąść przy stole i czegoś się napić. Rozgląda się po barze, ale nie może dojrzeć wolnego miejsca. W końcu zauważył jedno wolne miejsce przy stole między sołtysem Zakopanego i Bacą – największym gospodarzem w Zakopanem. Po chwili zastanowienia podchodzi do stołu i drżącym głosem, jakby z przerażeniem pyta:
– Baco, mógłbym sobie tutaj siąść i coś zjeść?
Baca otworzył szeroko oczy:
– Co?!
– No siąść tu bym chciał, bo nie ma miejsca gdzie indziej – mówi turysta.
– Aaa siedzieć, eeee tu tyż ni ma miejsca – odpowiada ”zakręconym głosem” góral.
– Ależ jest – stanowczo twierdzi turysta.
Góral patrzy w lewo:
– Ano rzeczywiście jest – potwierdza baca.
– No to co? Mogę usiąść? – pyta zrezygnowany już turysta.
– Cekoj – baca pochyla się pod stół i pyta:
– Tyy! Jasiek! Będzies jesce siedzioł?!